Z racji deszczowej pogody cały dzień szlajałem się po hostelu. To nawet dobrze mi zrobiło, bo po intensywnym zwiedzaniu Pekinu praktycznie na każdej części stopy miałem odciski. Nie wiedziałem, że można nawet mieć odcisk na odcisku. Adam z Magdą zrobili kolejne podejście do Ptasiego Gniazda. Dopiero wieczorem poszliśmy ponownie na nasz znajomy market ze współlokatorami z pokoju. Ponadto dołączyła do nas 40letnia Australijka Michelle - couch manager zajmujący się projektami IT. Po obróceniu kilkunastu browarów, kilku ośmiornic, 2 muszli z małżami,przejściu szybkiego kursu koreańskiego oraz porównaniu cen nieruchomości w różnych krajach - wróciliśmy do hostelu.
Ja po raz kolejny zintegrowałem się z kolejnymi częściami świata - Israelem i Geraldine z Meksyku oraz Matem zwanym Borinem z RPA, który bebech miał taki, że stawiał na nim wypite kufle piwa, bo do stolika nie chciał się podnosić. Warunkiem siedzenia przy stole była tequila. Meksykanie to dobrzy zawodnicy. Jednak przy Whisky wymiękli, także koło 2 dokulałem się do łóżka