Geoblog.pl    ramin    Podróże    Asia to go    31 lipiec /1 sierpnia
Zwiń mapę
2010
31
lip

31 lipiec /1 sierpnia

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 338 km
 
Z powodu kaca dzień rozpoczął się o 14stej. Z racji braku planów poszedłem na „Ucznia Czarnoksiężnika” do Galerii Kazimierz. Niestety tak jak się spodziewałem – John Cage stacza się coraz bardziej grając w coraz bardziej tandetnych filmach. Fabuła słaba, efekty nie urzekały, a sytuacji nie ratowała także Monica Bellucci, której rola była epizodyczna a cycki obwisłe.
Koło 21:30 udałem się no Nowy Kleparz by dostać się do Michałowic. W autobusie nastąpił pierwszy etap próby – dostać się na przystanek „Michałowice ujęcie wody” bez tablic przystankowych. Noc nie ułatwiała sytuacji, a brak najmniejszej orientacji w terenie ze strony kierowcy wprowadził lekki zamęt. Pomimo wszelkich przeciwności – misja zakończyła się sukcesem. Z Michałowic rodzice Magdy mieli nas rzucić do Warszawy, ale wcześniej jeszcze ostatnie rodzicielskie rady. Ojciec Magdy zrobił się rzewny i przyniósł listy pisane do Saszy – 5 klasisty ze szkoły numer 74 w Irkucku z którym korespondował w ramach ”braci rosyjskiej” w epoc e gierkowskiej.
Mama przejęta. Zwłaszcza faktem, że plecak córki był najcięższy ze wszystkich. Zaczęły się domysły czy to wina kosmetyków czy podkoszulków. Z braku czasu przyczyny nie ustalono.

Dworzec Warszawa zachodnia

Nie urzekał. Jak zresztą wszystko w Warszawie. Stary, obskurny, komunistyczny relikt poprzedniego systemu o prostej, ciosanej formie. Ideał socrealizmu. Brakowało tylko pomnika przodownika pracy, który wyrobił 300% normy przy jego budowie.

Autobus

Przewodniczka Rosjanka. Z początku trochę nadęta i opryskliwa. Po sprawdzeniu biletów przekreśliła nam miejsca i wyznaczyła nowe – nasz już ktoś zajął. W autobusie zdecydowanie dominowali Rosjanie. Pełen przekrój wiekowy . Od 6 latka z kolczykiem w uchu, przez nastolatka w dresie i balejażu, a na babiczce z Chrzanowa w chuście kończąc. Autobus starszej daty. Ciasny, duszny, z niedziałającymi blokadami w oparciach. Przewodniczka zrozumiawszy, że my „ne ponimayut russkii” zaczeła zapowiadać komunikaty także po angielsku. Poinformowała również, że toalety na stacjach benzynowych w Polsce są bezpłatne – miło z jej strony.

Do Augustowa droga przebiegała bezproblemowo. No może poza drobnymi incydentami 6 latka, który siedząc przed nami, w systematycznych odcinkach czasu, sadził zdrowe bąki. Przed samym Augustowem natomiast strzeliło łożysko w prawym przednim kole, co nas unieruchomiło na następne 3 godziny. Początkowo pan Mietek z Panem Stachem próbowali swoich sił klasycznymi metodami by naprawić usterkę – śrubokręt, młotek i napierdalać w koło jak się da. Pracowali systemem zmianowym. Jeden stał i kurzył rzucając dobre rady, a drugi opierał się o koło udając że coś robi. Potem zmiana. Proces naprawy zakończył się gdy obaj już stali, kurzyli i już nawet nie starali się udawać, że coś robią. W międzyczasie Adam podzielił się z nami refleksją, że raz jeszcze chciałby zobaczyć Wielki Kanion. Do tej pory jeszcze nie widział, ale już raz chciał. Podstawiwszy zastępczy autobus jechaliśmy nową trasą w kierunku Mariampole (Litwa), gdzie miała się odbyć przesiadka (nie w Rydze jak to się miało odbyć planowo), by następnie udać się do Wilna.

W stolicy Litwy mieliśmy 15 minutowy postój. Dworzec standardem daleko wyprzedzał Warszawę Zachodnią. Wyremontowany, schludny, dobrze oznaczony. Paradoksalne były jedynie znaki zakazu palenia, bo każdy palacz jakby szukał jednego wolnego pod którym mógłby puścić dymka. Wszystko to pod okiem strażnika, który także dawał „wytchnienie” swoim płucom. Po powrocie do autobusu okazało się, że znowu mamy nowe miejsca (jak zresztą wszyscy pasażerowie, którzy wyszli rozprostować kości). Uczynni Litwini, którzy się dosiedli, poprzekładali bagaże i kurtki w inne miejsca. Prawo pierwszej podsiadki działa doskonale. Z dworcowego „touletas” nie skorzystaliśmy z racji braku narodowej waluty, także trzeba było trzymać.

Przejście graniczne łotewsko – rosyjskie

Przyjechaliśmy koło 1 w nocy czasu łotewskiego. Niewielkie snopy światła przedzierały się przez gęstą mgłę. Najpierw przejście łotewskie. Wyraźny podział na obywateli Unii i Rosjan. Na tych pierwszych jakby w ogóle nie zwracano uwagi, natomiast Rosjanom zabrali paszporty. Po godzinie wyprosili wszystkich Rosjan w celu szczegółowej kontroli.

Po strojnie rosyjskiej już pełen egalitaryzm – każdego trzepali tak samo, niezależnie od tego czy swój czy obcy. Także wszyscy pasażerowie grzecznie wyszli z autobusu i czekali na swoją kolej przy bramkach. Tam pani kontroler, leniwie oblizując wargi, śledziła bagaże toczące się po taśmociągu. Po ponad 2 godzinnej kontroli udaliśmy się, już bez większej zwłoki, w kierunku Moskwy
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 64 wpisy64 29 komentarzy29 545 zdjęć545 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
13.08.2012 - 23.09.2012
 
 
30.07.2010 - 21.08.2010