Plecak spakowany i sprawdzony 2 razy. Waga - 26 kilo. Czyli znowu wziąłem za dużo niepotrzebnego szpeju, ale w moim wypadku to chyba norma. Pomimo przygotowań przez niemalże miesiąc mam wrażenie całkowitego niezorganizowania. Jeszcze nigdy nie było tak ogólnego i nie dopiętego planu z wielkimi niewiadomymi. Mapy przestudiowałem z 5 razy ale trasy nadal nie ogarniam. Wujek Google zresztą też, także jest mi trochę raźniej (polecam wytyczanie tras w Bośni).
Do granicy Serbskiej jest 620 km. Czyli jak nad Bałtyk. Albo do Berlina. A mimo wszystko kraj ten wydaje się niezwykle wyobcowany. Jak całe zresztą Bałkany. Wiemy co się dzieje na drugim końcu Europy w Hiszpanii, odległych Stanach Zjednoczonych, czy dalekich Chinach. Ciężko jednak usłyszeć coś o którymś z państw Bałkańskich. Czasem wzmianka o złapaniu kolejnego zbrodniarza z wojen bałkańskich. Tyle.
Za kilka godzin wyjazd do Skalité, miejsowości kilka kilometrów za granicą Polsko - Słowacką. Tam zaczniemy łapanie pierwszego stopa.