Dzisiaj notatka troche krotsza, bo z telefonu, co nie sprzyja dluzszym wypowiedziom.
Zwiedzilismy Olchon- bajkalską wyspe polozona w sercu Syberii. Nasz kierowcą byl prawdziwy crazy lorry driver- jechal 120km/h po szutszrze, w chinskim busie, przerobionym na marcedesa. Poniewaz nie puszczala go juz dalej skrzynia biegow, to z gorki wrzucal luz- wtedy bywalo i 130. Cale szczescie ze chociaz kierownice miał z lewej strony, co nie jest tutaj czeste.
Jezeli chodzi o widoki-
Step, wiecej stepu, dzikie wolne konie, wszedobylskie muchy, wolnopasace sie krowy powoli zrace trawe. Przestrzen, cisza, suchy, mrozny wiatr i palace slonce.
Na Olchonie znalezlismy cmentarzysko statkow- wrosly w port, nikt ich nie przesuwa, nie demontuje. Wygladaja jakby kapitan wyszedl i nigdy nie wrocil.
Z cyklu ciekawostki:
Wojciech kupil w Moskwie paczke fajek za 2.60. Przecietny smiertelnik nie da rady ich wypalic, jednak nadają sie idealnie do czestowania meneli
Wojciech zaliczyl pierwsza w zyciu banie. Nie, kaca juz mial, chodzi o ruska banie
Dzisiaj po raz pierwszy w zyciu zostalem pozytywnie zaskoczony przez rosyjskich mundurowych. Odpedzili od nas natretnych dworcowych zuli, bysmy dalej w spokoju mogli doic piwo. Ci natomiast mieli pretensje ze my mozemy obracac flaszki, podczas gdy oni nie.
Za 4 godziny wyruszamy dalej na wschod, tak wiec nastepna notatka za kilka dni. Poniewaz we Wladywostoku nie mamy nic klepniete, a takze nie wiemy jak i gdzie jechac dalej, prosze o kontakt z ambasada jezeli nie pojawie sie w pazdzierniku na uczelni;)