Geoblog.pl    ramin    Podróże    Balkan trip czyli tak blisko, a tak daleko    Guca - pierwsze starcie
Zwiń mapę
2011
12
sie

Guca - pierwsze starcie

 
Serbia
Serbia, Guča
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 839 km
 
Ze stacji benzynowej zabrał san Serb, który w 86 był na wymianie uczelnianej w Krakowie, a konkretniej na AGH'u. Akropol i atrakcje oferowane przez miasteczko studenckie wspominał bardzo ciepło ;] Wyrzucił nas za Belgradem, w kierunku na Cacak, z którego już niedaleko do Gucy, naszego pierwszego głównego punktu na trasie.

Z Belgradu zabrała nas dwójka niespełna dwudziestolatków, którzy także akurat jechali starą Ładą na festiwal w Gucy. Obaj byli (i nadal są) Serbami, mieszkającymi w Belgradzie. Kierowca dość małomówny, chociaż się starał pomimo pewnej bariery językowej. Większą rozmowę nawiązaliśmy z jego przyjacielem imieniem Bolem, studentem finansów. Właściwie była to pierwsza rozmowa na temat Serbii jako takiej, jej historii i planów na przyszłość (o tym później). Na pewno z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że w swych poglądach odstawał od większości innych poznanych Serbów. Ubolewał nad sposobem rozpadu Jugosławii oraz dość krytycznie patrzył na działania swego państwa w tamtym okresie. Obecną sytuację w kraju przedstawiał jako nieustające pasmo przeplatających się kryzysów, chociaż jak zaznaczał i tak jest lepiej niż kiedyś. Jako przykład podał brak konieczności uzyskania wizy do państw członkowskich UE - na dowód pokazał paszport z czeską wizą z 2009. Myślałem, że trochę w życiu już widziałem, jednak nie sądziłem, że istnieje coś takiego jak wiza do państwa chranolek, wikliny i ortalionowego dresu...

Do Gucy dojechaliśmy po dwóch godzinach, kręcąc między górzystymi drogami. Od razu po zaparkowaniu uderzyliśmy w ścisłe centrum. Pierwsze wrażenie - niesamowicie pozytywne. Ludzie tańczący na ulicach, tłumy wysypujące się z pubów, obracające się co nóż na ruszcie wszelakie mięso i mięsiwa. I przede wszystkim muzyka. Pomimo, iż nie jestem wielkim fanem trąbki to byłem niesamowicie oczarowany energią jaka płynęła z tego instrumentu. Zwłaszcza, że była ona wszędzie. Prawdziwy klimat tego miejsca mieliśmy jednak poczuć dopiero później...

Po browarze pożegnaliśmy się z chłopakami i poszliśmy rozbijać namiot. Dokładną miejscówkę wybrała Marcela, która to była niezwykła z dwóch powodów. Po pierwsze teren byl pochyły, także w nocy średnio co godzinę zjeżdżało się dupskiem w dół. Jednak dzięki mojej błyskotliwości opanowałem technikę, która umożliwiała spokojny sen i ograniczała ilość zjazdów w dół namiotu do jednego na 2 godziny...
Drugim powodem niezwykłości wybranego przez Marcelę miejsca była bliskość innych Serbów. Chłopaki, już dobrze podchmieleni, uderzyli do nas momentalnie by dowiedzieć się skąd jesteśmy. Po wyjawieniu, iż z polski, zaczęło się polewanie. O ile jeszcze na początku było gładko, tak po wyjawieniu imienia Radosław (to serbskie imie!) musieliśmy już konkretniej się alkoholizować. Zostałem wprowadzony w tajniki kultury serbskiej i religii prawosławnej (żegnać się należy trzema palcami, ściśle ze sobą złączonymi; pije się 3 kielichy, bo trojka to liczba Serbii). Następnie chłopaki wyciągnęli nas na miasto, w kierunku pomnika trębacza, będącego centrum punktem wszelkich pochodów. Nasi znajomi szli środkiem, przepasani serbskim flagami śpiewając o serbskim Kosowie. Ochoczo przyłączali się inni festiwalowicze.
Dopiero pod pomnikiem zdałem sobie sprawę co znaczy jedność. Powiewające Serbskie flagi, wzniesione w gorę trzy palce, tłumnie śpiewane pieśni o Kosowie. Był to niezwykły spektakl patriotycznych postaw, chociaż i woń ksenofobii była wyraźna... jednak zdecydowanie ukierunkowana w Albańczyków i turków

Podczas przedzierania się przez tabuny ludzi moim najlepszym przyjacielem mianował się najbardziej podchmielony Serb z naszej paczki imieniem YesSo. Tak naprawdę nie wiem jak miał na imię, ale jedynie co potrafił powiedzieć po angielsku to YES i SO, tak więc jakoś mi tak spasowało. Chłop był niezwykle komunikatywny (lub starał się być), pomimo że słaniał się na nogach trzymając mnie w pasie.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 64 wpisy64 29 komentarzy29 545 zdjęć545 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
13.08.2012 - 23.09.2012
 
 
30.07.2010 - 21.08.2010